czwartek, 21 marca 2013

Bałkańskie derby

Mirković kontra Jarni (fot. Index.hr)
Długo zabierałem się do napisania o tym szczególnym meczu. W grupie A już w piątek o 18:00 zmierzą się Chorwacja i Serbia. Po raz pierwszy od 14 lat, kiedy w eliminacjach mistrzostw Europy Chorwaci zremisowali z reprezentacją Jugosławii. Kiedy w grę wchodzą kontakty chorwacko-serbskie nie może się obyć bez polityki, roztrząsania historii. W tym wpisie będzie tego mało. W wielu sprawach trudno mi być obiektywnym, choć przyjaciół mam po obu stronach barykady. Nauczyłem się w ostatnich miesiącach, także dzięki Euro, że można słuchać Thompsona z dystansem i traktować jako piosenkę zagrzewającą do boju, można nawet przymknąć oko na fotografie prezesa chorwackiej federacji piłkarskiej, Davora Šukera przy grobie Ante Pavelicia. Bo można pamiętać, że kreowany przez niektórych na szowinistę były piłkarz Realu to jednocześnie wielki przyjaciel byłego reprezentanta Jugosławii, Predraga Mijatovicia. Nie był to żaden ewenement. Mirković – Tudor, Nađ – Jarni, Mijatović – Šuker, Savićević – Boban, to tylko niektóre serbsko-chorwackie duety (ewentualnie czarnogórsko-chorwackie), jakie z powodzeniem biegały po europejskich boiskach w czasie konfliktu na Bałkanach. Z drugiej strony Serbowie mają prawo nawiązywać do czetnickiej tradycji tak samo, jak polscy kibice do czczenia na stadionach Żołnierzy Wyklętych.


Trochę historii

Mecz odbędzie się na Maksimirze, stadionie na którym według wielu rozpoczął się rozpad Jugosławii. 13 maja 1990 roku doszło do starć kibiców Dinama Zagrzeb z jugosłowiańską milicją. Zajście miało miejsce w czasie meczu z Crveną Zvezdą. Przy okazji wielkiej awantury, jaka z trybun przeniosła się na murawę do historii przeszedł gest wykonany przez piłkarza gospodarzy, Zvonimira Bobana. Późniejszy gwiazdor Milanu stanął w obronie bitego przez milicjanta kibica i kopnął stróża porządku. Został zdyskwalifikowany przez jugosłowiańską federację, ale zdobył serca kibiców w całej Chorwacji i stał się symbolem walki z komunistycznym ustrojem. Na Maksimirze tym razem zabraknie kibiców gości. Przynajmniej oficjalnie. Osoby, które jakimś cudem dostaną się na stadion i będą rozpoznane, jako sympatycy Serbii zostaną usunięte z trybun. Grozić im będzie nawet areszt. Media bałkańskie zastanawiają się, jak Chorwacji będą rozpoznawać Serbów, jeśli ci nie będą okazywać emocji?

Boban w ataku na milicjanta (fot. vesti-online.com)
Trener Mihajlović może imponować tym, że twardo trzyma się zasad i nie wchodzi w niepotrzebne historyczno-polityczne zawiłości. Skupia się na grze. Choć twierdzi, że rywale są faworytami, to jednocześnie zapowiada, że jego piłkarze będą grać na sto procent swoich możliwości. Mihajlović nie posiłkował się przed starciem w Zagrzebiu ani żywą legendą serbskiej piłki Dejanem Stankoviciem, ani będącymi w niezłej formie, ale skonfliktowanymi z selekcjonerem Nemanją Maticiem i Ademem Ljajiciem.  Treningi tuż przed meczem były otwarte dla wszystkich, pewny siebie były piłkarz SS Lazio nie ma nic do ukrycia. Do wymagań, jakie ma trener wobec członków reprezentacji (m.in. obowiązkowe śpiewanie hymnu i bicie braw po odegraniu hymnu przeciwnika) doszła jeszcze obowiązkowa gra fair. Mihajlović obiecał, że karierę w prowadzonej przez niego reprezentacji skończy ten piłkarz, który w meczu z Chorwacją wyleci z boiska za niesportowe zachowanie. A w przeszłości bywało różnie. W 1999 roku nerwy puściły Zoranowi Mirkoviciowi, który... niesportowo potraktował Roberta Jarniego (zdjęcie wyżej).

Mijatović zdobył gola. Zaraz pobiegnie w kierunku Šukera (fot. rtve.es)
Chorwacja faworytem


Nie da się ukryć, że zdecydowanym faworytem starcia z tysiącem podtekstów są Chorwacji. Serbia jest na nieco innym etapie budowania drużyny, więc trener Siniša Mihajlović bardzo mądrze robi zdejmując presję z zawodników. Niemniej każdemu sympatykowi reprezentacji Serbii na pewno marzy się zwycięstwo na terenie wroga. Widać to też po wypowiedziach zawodników czy osób ze środowiska piłkarskiego.

– Chorwacja jest faworytem i najprawdopodobniej wygra. Serbia może stworzyć zagrożenie przy stałych fragmentach gry. Myślę, ze Ivanović lub Kolarov mogą zdobyć wtedy bramkę. Ale trzeba pamiętać, że piłka to gra, w której bycie lepszym przez 90 minut nie wystarcza często do zdobycia trzech punktów – twierdzi Serb, Petar Puača, były piłkarz m.in. Partizana, Crvenej Zvezdy, Cremonese i Helsingborga.

Z drugiej strony Predrag Mijatović zapowiada wielkie zaskoczenie i wygraną Serbów, o trzech punktach wielkiej wagi śmiało mówił też wielki nieobecny piątkowego starcia, Dejan Stanković. Piłkarz Floty Świnoujście, Bośniak Ensar Arifović, chciałby remisu, ale zaznacza, że większe szanse na wygraną mają gospodarze. Jeden z legendarnych piłkarzy Crvenej Zvezdy, Dragoslav Šekularac zaskoczył wszystkich mówiąc, że postawiłby cały majątek na wygraną Chorwatów.

Na wyjątkową otoczkę spotkania zwraca uwagę obrońca Zagłębia Lubin, Đorđe Čotra:

Trudne spotkanie. Dużo więcej mówi się o wszystkim innym niż o samym meczu. Czuć napięcie. Chorwacji mają bardziej doświadczoną ekipę, Serbowie pod mniejszą presją, o ile jest to możliwe w takim starciu. I nie chodzi tu o losy grupy eliminacyjnej, ale o to wszystko co sam mecz niesie ze sobą. Na boisku zapowiada się prawdziwa wojna. Mam szczerą nadzieję, że przy tym wszystkim Serbii uda się osiągnąć zwycięstwo, mimo że realnym faworytem jest Chorwacja – powiedział dla GDS były piłkarz belgradzkiego Radu.

Serbii brakuje playmakera, takiego jak Luka Modrić. Chorwaci być może, najsłabsi są w obronie, często zmuszają do interwencji bramkarza Stipe Pletikosę. Jedna i druga drużyna to jednak przede wszystkim ofensywa. Po stronie gospodarzy killerem ma być Mario Mandžukić, Serbów wobec nieobecności Lazara Markovicia będą prowadzić Dušan Tadić i Filip Đuričić. Ciekawostką jest, że w piątek rekordzistami pod względem ilości występów zostaną Pletikosa, Darijo Srna i Josip Šimunić, którzy zagrają po raz 101. w reprezentacji. Do tej pory byli na pierwszym miejscu ex aequo z Dario Šimiciem.


Zoran Mirković i jego koszulka "Pokój, a nie wojna" (fot. srbin.info)
Na koniec dwie zapowiedzi. Pierwsza chorwacka, druga serbska.




1 komentarz:

  1. Fajny blog,zapraszam do mnie:

    http://dopustejbramki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń