niedziela, 3 marca 2013

Nigdy się nie poddawaj!

Neșu w koszulce Utrechtu (fot. totalfootballnl.com)
Mihai Neșu nie gra już w piłkę. Oficjalnie karierę zakończył w czerwcu 2012 roku, kiedy zakończył się jego kontrakt z holenderskim FC Utrecht. Rumuński lewy obrońca był już wtedy poza grą od ponad roku. W maju 2011 roku na treningu uszkodził kręgi szyjne po przypadkowym zderzeniu z kolegą z drużyny, Alje Schutem. Paraliż ciała, który długo nie ustępował uniemożliwił rumuńskiemu zawodnikowi kontynuowanie piłkarskiej kariery. Jego nieugięta postawa w walce o powrót do pełnowartościowego życia jest znakomitym przykładem dla ludzi, którym fatalny przypadek krzyżuje plany.

Neșu trafił do Holandii jako 25-letni zawodnik z doświadczeniem gry w Lidze Mistrzów. W sezonie 2005-2006 jako podstawowy zawodnik Steauy Bukareszt walczył w półfinale Pucharu UEFA z Middlesbrough (wkrótce więcej o tym starciu w Archiwum GDS). Mógł się pochwalić trzema tytułami mistrza  i dwoma superpucharami Rumunii. Blondwłosy obrońca z Oradei zastąpił po lewej stronie bloku defensywnego drużyny ze stadionu Galgenwaarda sprzedanego do PSV Erica Pietersa. Do momentu zakończenia kariery osiem razy zagrał dla reprezentacji narodowej.

Utrecht kontra Steaua, Neșu kontra Nicoliță (fot.evz,ro)
Pierwszy raz zwróciłem uwagę na bohatera tekstu, kiedy oglądałem spotkanie Utrechtu z Ajaksem w sezonie 2009-2010. Pisałem wtedy o lidze holenderskiej dla Eredivisie.pl i wrażenie, jakie Neșu wywarł w tym i innych spotkaniach w tamtym sezonie spowodowało, że typowałem go do jedenastki sezonu. Rumun miał wszystko to, co cenię u bocznych defensorów: spokój, dobrą technikę, świetne wyprowadzanie piłki pod presją i przede wszystkim pewną grę na własnej połowie oraz umiejętne podłączanie się do akcji ofensywnych. Utrecht dysponował ciekawą ekipą z Driesem Mertensem i Rickym van Wolfswinkelem do której w następnym sezonie dołączył Kevin Strootman.

Neșu nie zajął pozycji ofiary, nie skarży się światu na nieszczęście jakie go spotkało, nie poddaje się. Z inicjatywy żony powołał do życia fundację, która ma pomagać ludziom, których spotkało podobne nieszczęście. Postawa Rumuna jest godna podziwu, bo miał prawo czuć się jak osoba która złapała Boga za nogi. Ciągle młody jak na piłkarza, wzbudzający zainteresowanie silniejszych niż Utrecht klubów stracił jednak możliwość wykonywania zawodu. Nawet paraliż go nie złamał. Jak sam mówi, od razu zrozumiał, że z piłką koniec. Pozostało mu tylko zastanowić się co jest w stanie zrobić ze swoim życiem.

Choreografia kibiców Steauy (fot. xtratime.org)
Pamiętają o nim kibice w Bukareszcie i Utrechcie, pamiętają klubowi działacze i koledzy z boiska. Dzięki uprzejmości władz Ajaksu Neșu obejrzał z wygodnego miejsca (nie ze zwyczajowego dla niepełnosprawnych  za bramkami) potyczkę klubu z Amsterdamu z jego pierwszym klubem, Steauą. Ajax wygrał 2:0, ale w rewanżu przegrał z rumuńskim klubem, na którego koszulkach widniała reklama Mihai Nesu Foundation i odpadł z Ligi Europy. Kilka dni wcześniej Mertens pokazywał z dumą podkoszulek z nazwiskiem Rumuna i jego numerem, po tym jak zdobył wspaniałą bramkę z rzutu wolnego w starciu z Utrechtem.

Mertens solidarny z kolegą (fot. nusport,nl)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz